Pas materiału został z kuponu odcięty i uszyłam z niego otulacz.

Żeby jednak spódnica nie była nazbyt stercząca,jakiś centymetr poniżej paska przeszyłam to całe marszczenie na maszynie.Spódnica nie jest przewidziana do noszenia na wierzch,niestety nie mam tali mojej Chudej,więc nie będzie ten szew widoczny.Długo się zastanawiałam co z dołem w końcu podszyłam całkiem zwyczajnie na maszynie,nie strzępi się to więc nie było potrzeby obrzucania.Spódnica nie ma podszewki.Miałam nadzieję,że zastąpi ją półhalka jednak nie zdała egzaminu bo ciągle mi się przesuwała i usiłowała koniecznie spod spodu wyjrzeć na świat:))Ale odwiedziłam wczoraj Kankankową Pasjonaterię (nie mogę czemuś zalinkować - https://www.facebook.com/pages/Pasmanteria-Pasjonateria/575137985934635) gdzie ,między innymi,zakupiłam odpowiednią podszewkę,którą doszyję na stałe.

Cierpliwością nie grzeszę dlatego jak uszyłam ,to musiałam ciuch natychmiast ubrać.A skoro zaczęłam nosić spódnice poczułam gwałtowną potrzebę posiadania wysokich kozaczków do tychże spódnic się nadających.

Była więc okazja do paru zdjęć jednak komórka nie bardzo się sprawdziła,nawet w galerii nie było zbyt widno.Nie macie dość tych ciemności?Ja mam już po dziurki w nosie,wciąż pochmurno i pochmurno,słońca ani śladu na dodatek moja cudowna lampa została w Niemczech:((A przecież po Nowym Roku już miało być lepiej,styczeń to na ogół stosunkowo słoneczny miesiąc.Wszystko stanęło na głowie:((

Słonka Wam życzę jak najwięcej:)))