Doszłam do wniosku,że pora skończyć z szaleństwami milionerki i sprawdziłam wyniki.Niespodzianki nie było - całe 2 trafione.
W rozpacz nie wpadłam bo niczego innego nie oczekiwałam a pobyć sobie kilka dni milionerką i tak było miło.No,może trochę jednak szkoda bo wypatrzyłam dziś extra kieckę...;)
A wracając do rzeczywistości i kolejnej lnianej ozdoby to oto ona:
Przyjaciółka onegdaj zobaczyła mój lniany naszyjnik i "zażądała" też czegoś takiego.Długo się do tego zabierałam ale na ostatniej fali wzięłam się do roboty.Niestety,nie wyszło:((Za bardzo skręciłam sznury i wyszedł zamotek.
Cóż,jak się nie spodoba to zrobię kolejny:)) Tak jak poprzednio nie wiem co to za kamienie ale ładne są:))
Tak, skoro już te miliony przeszły mi koło nosa,to trzeba by jakoś działać żeby nas depresja na całego nie dopadła,zwłaszcza że zaczął się najciemniejszy miesiąc w roku.Właśnie, ciemny a ciemności to ja lubię tylko wtedy gdy śpię,poza tym musi być światło,duuuuużo światła.Kilka lat temu kupiłam sobie lampę reklamowaną jako taką ,które emituje światło zbliżone do słonecznego.Taką jak tu-klik.Lampa jest rewelacyjna,niezastąpiona.Jeździ ze mną wszędzie a już o tej porze roku po prostu nie mogę się bez niej obyć.
Najgorsze jest dla mnie wstawanie gdy jest ciemno.Za pomocą lampy można temu zaradzić.Gdy zadzwoni budzik włączam lampę i na czas drzemek (błogosławione drzemki:)))czyli jakieś 15 min pozwalam jej świecić mi po oczach.
Zaczęłam to stosować od niedawna i daję słowo,efekt jest rewelacyjny.Światło działa cuda! Po tych 15 min jestem w stanie normalnie wstać bez zwykłego w takich razach obrzydzenia i całkiem przytomna:))
W ciągu dnia kontynuuję kurację świetlną na przykład przy komputerze.
Lampa jest wówczas podniesiona i znów "daje po oczach".I o to chodzi,żeby "dawała".Najlepiej żeby to robić przed południem,po południu też można ale już wieczorem nie bo może to powodować bezsenność.Dlatego wieczorem lampa,już opuszczona żeby więcej w oczy nie świeciła, służy mi po prostu jako zwykła lampa,doskonała do dziergania:)))
Jeżeli ktoś tak jak ja ma problem z niedostatkiem światła i skłonnością do depresji ,to polecam ten sposób.Jest naprawdę skuteczny a lampa warta jest każdej złotówki na nią wydanej.Zresztą kto by oszczędzał na lekarstwach a to bezsprzecznie lek.
A jako uzupełnienie antydepresyjnej kuracji polecam witaminę D3 bo niedobór -a ten mamy nawet latem-powoduje poważne problemy dla naszego organizmu.Można sobie np.tutaj o tym poczytać.
I jeszcze jeden cudowny sposób a jest nim zwykły dziurawiec.Na deprechę miodzio:))Rewelacyjne ziółko na które jednak trzeba uważać w miesiącach z dużym nasłonecznieniem,ponieważ dziurawiec wzmaga oddziaływanie promieni słonecznych a w związku z tym wzrasta ryzyko poparzeń słonecznych.To jednak jeszcze długo nam nie grozi ,wręcz przeciwnie więc łykajmy lub pijmy dziurawiec gdy życie jest do d... a przy okazji jeszcze podreperujemy sobie wątrobę:)))Szerzej o tym cudzie można sobie np.tutaj poczytać.
Dobra ,wystarczy tych wywodów:)))Miłego weekendu Wam życzę i lecę łyknąć witaminkę popijając ziółkiem:)))
Przypomniałaś mi o dziurawcu- ale chyba nie będę piła herbatki a zakupię ziołowe tabletki "DEPRIM, które są właśnie wyciągiem z dziurawca. Bo smak czystej herbatki z dziurawca wpędza mnie również w stany depresyjne:)))) Wit. D3 łykam w postaci Ostercalu (mam osteopenię) i lekarz mi to zlecił. Tonko, byle do Nowego Roku - będziemy starsze, ale dnia przybędzie. A Ty dziewczyno wyraznie jakos schudłaś- przynajmniej na zdjęciu.
OdpowiedzUsuńSerdeczności,;)
Też łykam tabletki z dziurawca bo z ziół tylko mięta mi smakuje:))Schudłam rzeczywiście,jakieś 13 kg ,dlatego mi kiecki po głowie chodzą ;)No to aby do stycznia bo grudnia nie cierpię jak zarazy:)).
UsuńMilionerką dobrze pobyć nawet w snach. Świetne ozdoby wykonujesz. Ach ta "deprecha", trzeba ją przegonić czym się tylko da. Mój syn na nią cierpi i to nie tylko w okresie jesiennym. Coś o tym wiem. Kuracja słoneczna, dobra, lekka muzyka, witaminki i ziółka to dobry sposób na zapobieganie tej zmory życiowej. Tak w styczniu a na pewno w lutym powinno być lepiej. Serdecznie, cieplutko i słonecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa taką zwykłą jesienną depresję kuracja światłem,witaminami i dziurawcem z pewnością wystarczy jednak na poważniejsze stany to już raczej trochę mocniejsze działanie jest potrzebne.Współczuję synowi a i Tobie też,bo czasem nie wiadomo jak pomóc,też niestety wiem o czym mówię.Pozdrawiam:)
Usuńuśmiechy na ten zimowy czas przesyłam i gratuluję 13 kg
OdpowiedzUsuńDziękuję :)))
UsuńKochana ten naszyjnik jest świetny, ja mysle o takim tylko troche dłuższym, muszę sprawdzić tą włóczkę, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTen naszyjnik jest ze zwykłej lnianej przędzy zrobiony ale są też fajne lniane włóczki.
UsuńTonko, pierwszą moją myślą po obejrzeniu zdjęć było - jaki Ty masz piękny dekolt i szyję :)
OdpowiedzUsuńNaszyjnik baaardzo mi się podoba. Z lampą - dałaś mi do myślenia. Niby nie mam jesiennych dołków - ale więcej światła by się przydało.
Dziękuję za komplement:))Światło jest nam niezbędne do życia i takie doświetlanie każdemu dobrze by zrobiło.
UsuńPiękny naszyjnik :-) Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńLampa jest rewelacyjna!
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Kasiu:))
UsuńJeśli komuś brakuje słońca, to taka lampa rzeczywiście jest niezbędna :) Choć ja tam lubię noc i jak jest ciemno, świat jest bardziej przytulny... No a w grudniu jest pełno małych, kolorowych światełek i lśniących ozdób, które mrok nocy rozświetlają :)
OdpowiedzUsuńMnie ozdoba się podoba. Kurczę, naprawdę szkoda, że nie noszę żadnych tego typu rzeczy...
Małe kolorowe światełka nie zastąpią słońca:)Może zmień styl i zacznij nosić i wtedy zamiast zabawek będziesz sobie ozdoby dziergać ;)
UsuńNie noszę takich rzeczy nie dlatego, że nie lubię i nie pasują do stylu, tylko dlatego, że mi bardzo przeszkadzają. Mam jeden pierścionek. Tyle jestem w stanie znieść.
UsuńFajny naszyjnik a lampa szałowa. Też taka chcę.
OdpowiedzUsuńPolecam Aniu,lampa naprawdę przydatna:)
Usuń... a już myślałam, że jak nie ja to Ty. Też bym się cieszyła. Może emeryturka lottowa nam się trafi. W moim mieście jest już taki szczęśliwiec. No cóż zazdroszczę mu.
OdpowiedzUsuńD3 biorę od kilku lat i to pomaga mi przetrwać. Choć nie lubię upałów, światło jest mi bardzo potrzebne do normalnej egzystencji. Te lampy kiedyś wyglądały inaczej i kosztowały 2 tys. Niestety nie było mnie stać. Ciekawa jestem ile się wykosztowałaś?
Odnośnie dziurawca, to rzeczywiście plamy po przebarwieniach letnich miałam przez kilka lat. Lepiej pić go latem, ja łykałam w kropelkach od Bonifratrów.
Jeśli chodzi o naszyjnik, to nie można było zredukować skrętów zwoju?
Słoneczne pozdrówki.
Zacznę od końca- można było ale jak się zreflektowałam to już miałam sporo nawinięte w tylnej części i nie chciało mi się tego rozwijać.Tak też jest dobrze a mogę przecież następny zrobić:))
UsuńLampy nadal są takie drogie i różne w wyglądzie,moja kosztowała 39€ i jest raczej z tej najniższej półki ale i tak jestem z niej zadowolona.
Na tę totolotkową rentę też się czaję,ech,marzenie a zadowolić się trzeba będzie najniższą zusowską:((
Zaintrygowałaś mnie tą lampą. Bardzo cierpię z powodu braku słońca i światła. Nie dla mnie nory.
OdpowiedzUsuń