Takie "trochę"to to nie jest ale sweter miał być oversize a do najmniejszych nie należę ;)W sumie okazało się,że znów zamówiłam za dużo i dalej mam motki zalegające:)).
Spodobało mi się wrabianie wzorów a Valdres w to wrabianie dość bogaty jest.
Miałam wprawdzie już nie robić swetrów od dołu ale jeszcze tym razem właśnie tak zrobiłam.Szybko oczywiście pożałowałam i to był już chyba naprawdę ostatni sweter zrobiony w ten sposób.Wyszedł mi trochę za długi,za długie też są rękawy choć to akurat można zaakceptować albo bez większego problemu skrócić.
Tradycyjnie zaliczyłam trzy prucia,w tym dwa całkiem spore przy karczku,na szczęście tak byłam na ten sweter napalona,że mnie to nie zniechęciło .
Plener też przypadkowy i mocno byle jaki.Cóż,jak się nie ma co się lubi,to się lubi co się ma. Kilka zdjęć jako tako nadaje się do wykorzystania,cała reszta rozmazana.
Kolory inne niż w oryginale choć tamte bardzo mi się podobają, chodziło jednak o wykorzystanie zalegających resztek i dopasowanie tego kolorystycznie.Zresztą szare to zdecydowanie moja paleta barw.
Zużyłam 80 dkg Limy z Dropsa,druty nr 4.
Kolejny sweter czeka tylko na przyszycie zatrzasek i zdjęcia,uszydełkowała się mała torebka i również na zdjęcia czeka,a ja w zawieszeniu bo nie wiem co mam robić.Nie cierpię tych momentów kiedy ręce rwą się do drutów a pomysłu brak.Wiem tylko że będzie kolejny sweter,bardzo możliwe że też z wrobionym wzorem.No ,tak mnie jakoś wzięło:)))
Okres świąteczny szczęśliwie mamy już za sobą,można zacząć zwyczajny nowy rok.Życzę Wam aby był spokojny i pomyślny!