
....i dalej już nie szło.No nie i już ,wciąż było coś nie tak.W kółko przymierzałam i prułam.A to za wąski,a to za szeroki,to ramiona nie chcą leżeć albo na odmianę rękaw.

Mogłam zrobić go od dołu ale ja się na ten rulonik uparłam ,spodobał mi się i uparcie nie chciałam go pruć.A że uparta to ja być potrafię ,więc tak do rulonika i od nowa:)))W końcu ,po kilku pruciach,robótka uznała się za pokonaną i dalej już szło gładko:)))Od góry po obu stronach dodałam po parę oczek na biust.Dekolt uformowany rzędami skróconymi.Jak widać szycia na ramionach nie ma,rękawy robione równocześnie z korpusem.

Zapięcie,brzegi rękawów i dół swetra obleciałam szydełkiem i nawet pikotki sobie gdzieniegdzie zafundowałam:))No bo tak całkiem bez fajerwerków....?:)))))


Po dodaniu od góry tych oczek na biust,sweter automatycznie się rozszerzył na tyle,że tej szerokości wystarczyło jeszcze "na jabłko".Dokładnie tak jak chciałam ,sama jestem zaskoczona jak fajnie to wyszło bo wreszcie mam sweter dokładnie na tyle luźny na ile potrzeba:)))
Sweter ma z boku fałszywy szew i odrobinę wydłużony tył.
Zużyłam prawie wszystkie moteczki widoczne na zdjęciu u góry,zostało może parę metrów.Sweter jest dość długi,dość obszerny ale nie za obszerny,dokładnie taki jaki chciałam mieć.Byłby ładniejszy na tych na cieńszych drutach zrobiony ale obawiam się,że raczej w ogóle by go nie było:)))
W każdym razie jestem naprawdę zadowolona bo dokładnie takiego zwykłego sweterka chciałam:))))Noszę i już lubię:))Przy okazji tylko będę musiała może przyprasować lekko brzegi,żeby się nie zawijały i nie falbaniły.
Miłej niedzieli:)))