Powzięłam kolejne mocne postanowienie poprawy, uznałam ,że pora ruszyć gruby zadek,zwlec się z fotela i przynajmniej jak się trafi okazja wyruszyć na zwiedzanie świata wokół.Prognozy były optymistyczne,czasu wolnego też trochę miało być, tak więc zaplanowałam wycieczkę.Dzionek wstał super,słońce jak okiem sięgnąć.Ale im bliżej wycieczki tym więcej chmur,gdy wyszłam były już tylko chmury :((((
No ,ma się po prostu to szczęście....
Ale co tam,miała być wycieczka to i będzie wycieczka,byle chmury nie zdołają mnie zniechęcić:))
Dzisiaj kierunek Königswinter,nie tyle jednak samo miasto,skądinąd interesujące (mam nadzieję je zwiedzić i pokazać innym razem) co Drachenfels najczęściej odwiedzany szczyt Siebengebirge(Siedmiu Wzgórz) i zamek Drachenburg .
Königswinter położone jest nad Renem ,naprzeciwko Bad Godesberg. niedaleko Bonn
Ruszamy U-bahn'em czyli kolejką miejską..Wysiadłam sobie o jeden przystanek wcześniej żeby się rozejrzeć i przejść nad Renem tą alejką z poprzycinanymi drzewkami:))Königswinter położone jest najwyraźniej wyżej niż Bonn bo niewiele jest śladów wiosny.
Hotel Loreley nad Renem Co drugi budynek w tym mieście to hotel lub pensjonat,mnóstwo knajpek,restauracji,lodziarni.Nad wodą,na wodzie ,pod kościołem(lodziarnia)-wyobrażacie sobie u nas stoliki kawiarniane pod murem kościoła?Nie było zbyt ciepło ale twardziele siedzą na zewnątrz:)) ![]() I tak dochodzimy do Sea Life gdzie według mapy należy skręcić ,żeby dojść do kolejki i drogi na górę. ![]() No i jest, i droga ,i historyczna kolejka.Drogą? 1,5 km niby nie dużo ale pod górę o nachyleniu 20%.....Nie,to zdecydowanie nie dla mnie,ogranicza mnie zresztą nie tylko wątpliwa kondycja ale i czas.Plan więc jest taki-kolejką na górę,piechotą w dół,po drodze zaliczając zamek i Nibelungenhalle. ![]() 8 € kosztuje wjazd na górę ,10 € w obie strony,16 € ze zwiedzaniem Schloss Drachenburg,w lutym ostatni kurs o godz 17. Jest to najstarsza kolejka zębata lub zębnicowa (słownik tak podaje),pierwsza parowa lokomotywa wjechała na górę w roku 1883. Jedziemy sobie całkiem wygodnie (kto ciekaw może sobie tutaj obejrzeć jak się podróżuje tą kolejką:) ,po drodze jeden przystanek koło zamku i wkrótce wjeżdżamy na samą górę na Drachenfels-Smoczą Skałę. Dawniej można też było na szczyt wjechać na grzbiecie osiołka lub konno. ![]() Tutaj,w istniejącej już od 1834 roku restauracji można odpocząć,coś zjeść i wypić, jednocześnie napawając się fascynującą panoramą.Restauracja oczywiście była wielokrotnie przebudowywana aby w 2013 uzyskać obecny kształt. |
Drachenfels ze względu na przepiękne widoki doliny Renu ,to ulubione miejsce wycieczek ,nie tylko zresztą Niemców ale np. Holendrów,do tego stopnia,ze nadali mu oni tytuł "Najwyższej Góry Holandii":))
Ze szczytu roztacza się widok na Bonn, dalej widać dymy zakładów chemicznych w Wesseling i wieże katedry w Kolonii.Niestety nie dysponuję tak dobrym sprzętem ,żeby to pokazać ,musicie mi uwierzyć na słowo że było widać i Kolonię:)))
Zamek Drachenfels (321m nad poziomem morza) pochodzi z XII w,podczas wojny trzydziestoletniej ,w roku 1634 został zburzony i nigdy więcej nie odbudowany.
Nazwa Drachenlfels/Smocza Skała pochodzi podobno od historii Zygfryda z Pieśni o Nibelungach,który rzekomo tutaj pokonał smoka.
Widok z drugiej strony na Bad Honef i wyspę Nonnenwerth.
Na górze wiało paskudnie,było zimno a ja w lekkiej kurteczce,trzeba było spadać :)))Czy może staczać się z tej stromej góry:)))Dawniej były tu,jeszcze od czasów rzymskich kamieniołomy.Stąd pochodził kamień z którego zbudowano katedrę w Kolonii.Jednak gdy po 1820 roku zaczęto ją rozbudowywać,intensywne pozyskiwanie kamienia zaczęło zagrażać ruinom na szczycie.Mieszkańcy Bonn i Kolonii zaprotestowali przeciwko niszczeniu krajobrazu i od roku 1836 jest on chroniony.
I już za wiaduktem widać wieże zamku Drachenburg (Zamek Smoka czy też Smoczy Zamek)
Zamek jest przepiękny,bajkowy,moje zdjęcia nie oddadzą całego piękna tej budowli ,dlatego pozwoliłam sobie pożyczyć zdjęcie z http://www.panoramio.com/photo/40523670 .http://www.panoramio.com/photo/40523670 |
Można też sobie pstryknąć fotkę na fotelu z epoki :)))
Do zamknięcia zostało dokładnie 54 min,wejść nie wejść,może innym razem...a jak nie będzie innego razu?
Kupuję za 6 € bilet i jednak wchodzę chociaż bardzo nie lubię latać kurcgalopkiem i oglądać w biegu.
Zamek Drachenburg jest stosunkowo nowy,wybudowany w rekordowym tempie w latach 1882-1884 dla maklera i finansisty,późniejszego barona Stephana von Sarter,który jednak nigdy w nim nie mieszkał.Po jego śmierci zmieniał właścicieli i przeznaczenie,w 1986 r został uznany za zabytek ,obecnie właścicielem jest Fundacja Nadrenii Północnej-Wesfalii,która niedawno ukończyła renowację całego obiektu.
![]() |
Sala balowa,obok biblioteka.Z każdego okna widok na piękną okolicę. |
![]() |
Jadalnia z kominkiem i przepięknym kredensem |
![]() |
Najwyraźniej panieński pokoik i jakaś ciekawska baba zaglądająca do srodka :)) |
Małżeńska sypialnia,w głębi widać umywalnię. |
Zresztą można tu zamieszkać ,za jedyne 200€ za dobę,minimum dwie doby plus 50€ za sprzątanie , można wynająć tu apartament:))
Starannie utrzymany park.
O mały włos nie przegapiłabym wieży,zapomniałam i dopiero podsłuchana (daję słowo,niechcący:)) rozmowa dwojga Polaków przypomniała mi ,ze na wieżę można wejść i podziwiać okolicę z tarasu widokowego:))Po krętych schodkach,podglądając po drodze przez okienka pomieszczenia zamkowe,wspinam się na górę.Im wyżej ,tym stromiej i ciaśniej ale w końcu jestem.
I znów widoki niezrównane.Na sąsiednim wzgórzu widać Petersberg,obecnie luksusowy hotel.
Zdążyłam do 17,uff,teraz dalej w dół do Renu i pociągu.Na Nibelungenhalle już mi nie wystarczy czasu,zresztą widać że trwają tam jakieś prace remontowe więc nie wiadomo czy w ogóle jest czynna.Nie mam czasu sprawdzać,innym razem.
Nie tylko na Nibelungenhalle czasu nie wystarczyło,wokół są też wspaniałe tereny spacerowe i tarasy widokowe,tam też nie byłam.Mimo to i pomimo nie najlepszej pogody wycieczkę mogę uznać za udaną:))
Gdyby tylko te łydki tak nie bolały ......;)