Nie tykałam drutów chyba z rok.Zajęta byłam czym innym bo to i remont,i przeprowadzka a w międzyczasie opieka nad mamą.Po roku przerwy powoli wróciłam do życia. Dziewiarskiego życia. I od razu na poważnie bo skusiła mnie Marzena Kołaczek swoim słodkim #secretoflifesweater z milionem przeplatanek, dodatkowo jeszcze podbijając ofertę promocją. No i stało się. Wyrabiając nieustannie resztki i zapasy,tak się tym znudziłam, że postanowiłam złamać zasady i zakupić nową włóczkę.Zakupiłam więc sobie alpakę Dropsa,w kolorze nieco innym niż sobie wyobrażałam (to kupowanie przez internet ) bo jest to raczej cegła a bardziej różowy miał być.Wzór piękny ale też miał,dla mnie ,językowej analfabetki, jedną ogromną zaletę,mianowicie był też po polsku.

W sumie fajnie się go robiło.Lubię wzorki, takie lub wrabiane,bo choć trzeba wzoru pilnować ,to praca nie jest nudna.Tyle tylko,że nie da się przy tym filmów oglądać.Ale są podcasty,audiobooki,radio,nie jest źle.Zastanawiałam się tylko,czy na pewno chcę golf bo brak przyzwoicie długiej szyi golfom nie sprzyja,ale jednak z drugiej strony jak ma być ciepło to ciepło.
O dosłownie rzut beretem mamy takie ciekawe miejsce,którego jakoś jednak dotychczas nie odwiedziłam.Wyskoczyliśmy na mały rekonesans do zamku Roztoka.Jest piękny.Na co dzień zamknięty ale po uprzednim umówieniu się, można go zwiedzić z przewodnikiem.Obiecałam sobie,że kiedyś się tam wybiorę i wtedy wszystko Wam pokażę.Teraz tyko zajawka i sweter:)).