Teraz leniwie jest w dalszym ciągu tylko wiosna jakby się nieco zbiesiła,zrobiło się chłodniej,nawet powiedziałabym zimno i pogoda iście kwietniowa-deszcz i słońce na zmianę a na okrasę silny wiatr.Ale rośliny jak się były rozpędziły,tak nie znają hamulców i kwitnie wszystko na raz.Jeszcze nie przekwitły magnolie i forsycje a kwitną już bzy,rzepaki,powojniki,złotokapy i sama już nie wiem co tam jeszcze.
![]() |
Bzy cudowne,pachnące ,zupełnie jak u Tuwima :))Uwielbiam:)) |
Pod opuszczonym i nieco zrujnowanym domem puszy się cudowna glicynia:) |
Aha,róże już też widziałam:))I kasztany:))No i na polach zaroiło się od Polaków - zaczął się sezon szparagowy:)))
Robótkowo kompletny marazm,wenę diabli wzięli i ani myślą oddać.Może i dobrze bo praca ,pewnie przy wydatnej pomocy szydełka i drutów a także myszki,wykończyła mi prawą rączkę:(( I boli....:(((
Machanie drutami nie wpłynęłoby specjalnie uzdrawiająco więc ten brak weny jest mi akurat na rękę,dosłownie:).
Ale w związku z powyższym nudzę się....Stan w normalnych warunkach mi nieznany...Nie aż tak żebym się np.za sprzątanie złapała,co to to nie...Jednak nudzę się...
Jak nie pada i dysponuję akurat czasem ,zabawiam się rowerowymi przejażdżkami ale to też jakoś mojej rączce nie służy więc z tym nie przesadzam:(((
Dodaj napis |
I znów nudzę się...
Internet daje się "łapać"rzadko,choć ostatnio jakby nieco częściej ale i tak za długo nie mogę korzystać bo łapię połączenie w takim miejscu,gdzie muszę siedzieć złożona niemal we dwoje czego z kolei mój kręgosłup nie wytrzymuje.
Więc nudzę się...
Telewizja bez robótki w rękach też mnie nudzi,złapałam rozpoczętego przed dwoma miesiącami już w zasadzie UFO-ka i pomału dłubię,ot tak,żeby coś w rękach było.
Książki sobie racjonuję bo nie przewidziawszy takiego obrotu sprawy nie wzięłam ich za wiele,jak się przeczytają przedwcześnie to dopiero będę się nudzić:))))A czytanie po niemiecku to żadna frajda:))
I tak jeszcze tydzień się ponudzę,może i dobrze, bo w następnych dwóch tygodniach na nudę nie znajdę ani minuty czasu:)))
Tak sobie narzekam i narzekam a przecież zrobiłam jedną firankę.Taaak,zrobiłam.....
Wymyśliłam sobie,że zrobię dwie proste firaneczki do których będę przypinała różne sezonowe ozdóbki i w ten prosty sposób firanki będą całoroczne:))A właściwie na trzy pory roku bo wiosenne z przebiśniegami mam:))No i chyba przekombinowałam:))
Jedna firaneczka powstała.
![]() |
Firanka nie prana i nie usztywniana,tylko lekko wyprostowana aby się do przymiarki nadała. |
Zaczęłam nawet ambitnie drobną krateczkę ale szybko uznałam,że tak to ja ją do zimy robić będę.Krateczkę powiększyłam zostawiając początkowe rzędy bo mi się nie chciało pruć.Po kilku następnych rzędach moje wrodzone lenistwo uznało,że wciąż kratka za mała jest i dalej to już kratą poleciałam,a co się będę bawić:)))Zresztą moje firanki,jeżeli w ogóle wiszą ,to mają za zadanie być tylko ozdobą i broń Boże nie zasłaniać mi światła.Jako wersja letnia miały być zastosowane motyle.Niestety,motyle usztywnione na cukier okazały się nie dość że za mało sztywne to jeszcze jakieś bardzo ciężkie. I klops :(
Firanka tylko prowizorycznie przyczepiona żeby można było mniej więcej sprawdzić co i jak. |
Muszę spróbować je usztywnić czymś innym,jakbyście miały w tym względzie jakieś doświadczenia to byłabym wdzięczna za podpowiedzi:)Na razie sobie odpuściłam dzierganie drugiej firanki ze względu na rękę, a i zapał jakoś się ulotnił.
To co,nie będę Was nadal zanudzać moim nudzeniem się:)))Mam nadzieję,że internet nie wytnie mi numeru i to co dzisiaj napisałam (jest wieczór i sieci nie ma)uda mi się jutro opublikować.
Nie zamęczajcie się zbytnio świątecznymi porządkami,miłego przedświątecznego tygodnia:))
Widzicie kwitnący w głębi kasztan? |
Przypominam o liczniku!