Wzór na ten szal kupiłam już dawno ale jakoś nie było z czego dziergać a i pomysłu na kolory brakowało. Jednak gdy w sklepie p.Karoliny ( Liloppi ) tę piękną zieleń zobaczyłam,od razu wiedziałam z czym ją skombinować i co z tego będzie:))Ten zestaw kolorystyczny chodzi za mną już od dłuższego czasu.Wykorzystałam go już w mojej łazience ale wciąż czułam niedosyt.Tak więc po raz kolejny żółto -zielony,popiel i tym razem czarny.
Włóczka to litewska Limbazu Tine ,100% wełna i nie żadna tam do miziania ,gładka jak pupa niemowlęcia,tylko prawdziwa wełna z charakterem,nieco szorstka ale nie gryząca.Przynajmniej mnie nie gryzie ;)
Moteczki zaraz poszły na "karuzelę"-wynalazek podpatrzony gdzieś w sieci,doskonale funkcjonuje:)))
Szal dziergało mi się bardzo przyjemnie bo już od dawna miałam na coś takiego ochotę,szal znaczy lub chustę:))Trochę musiałam pokombinować z zielonymi wstawkami żeby mi się ładnie z czarnymi paskami układały,wydaje mi się że wyszło nieźle.
Szal wyszedł długaśny.Pewnie gdyby mi się chciało zrobić próbkę i przeliczyć oczka,wyszedłby mniejszy ale tak naprawdę to mi to nie przeszkadza.
Mimo lata (jakieś takie niemrawe to lato) szal już się przydaje w chłodne poranki lub wieczory na balkonie:))
Nie bardzo miałam go jak obfocić.Wyprowadziłam go więc na krótki spacer:))
Przy okazji popatrzyliśmy sobie jak ładnie lotosy kwitną:))
Gdy się zmęczył ,poleżał sobie na ławce:))
W domu poogrzewał mi chrypiące i drapiące,zachorowane i kaszlące gardło.
I z szala zadowolonam:))))
Z czterech motków zostało mi tyle:
Da się z tego jeszcze coś do kompletu dorobić,jakąś czapkę lub rękawiczki.Na razie czekam na pomysł:))Dziergałam na drutach nr 3,5.
A'propos jeszcze znalezionych w sieci wynalazków przydatnych dziewiarsko.
Zwijając cieniutkie lniane niteczki na ponczo- trzeba je było w pięć zwinąć co trwało wieczność-przypomniałam sobie o jeszcze jednym pomysłowym wynalazku.Rewelacja!Przędza zwinięta w tri miga...:)))

Miłego weekendu:)))